Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Prudence&Alexander #3

Go down 
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin


Liczba postów : 869
Join date : 05/09/2018

Prudence&Alexander #3 Empty
PisanieTemat: Prudence&Alexander #3   Prudence&Alexander #3 Icon_minitimeCzw Cze 27, 2019 11:10 pm

Alexander pojawił się w salonie Rosierówien z iście radosną nowiną. W końcu co smutnego może być w wiadomości 'Cześć Pru, w międzyczasie zostałaś moją narzeczoną i teraz czas zapoznać się z teściówką i jej bajecznie rozbudowaną kolekcją sekatorow?'. Jak widać, sama radość! Kto by się nie ucieszył z takiej wiadomości? Prawdę mówiąc, Alexander doskonale zdawał sobie sprawę, że Pru będzie to bardzo nie w smak. Nowy poziom ich relacji byl wciąż świeży i nie wymagał interwencji szalonej matki. Yolanda miła jednak niesłychanie silną osobowość i Alex wciąż nie umiał jeszcze dobrze się jej postawić. Chcąc nie chcąc, musiał więc przywieźć Pru do domu swoich lat dziecięcych.
Postanowił nie mówić od razu o co chodzi, tylko poczekać na rozwój sytuacji i wprawić najpierw Pru w dobry nastrój. Coż za sneaky plan!
- Pru? - zawołał w stronę jej sypialni, zakładając że pewnie tam dziewczyna się znajduje. Mógł od razu się tam aportować, ale nie byłoby to zbyt grzeczne.


Prudence z pewnością będzie wniebowzięta mogąc oficjalnie poznać przyszłą teściówkę i jej kolekcję sekatorów. Na pewno od dawna o tym marzyła. I wcale nie współczuła Olkowi takiej rodzicielki odkąd tylko się poznali... Pru liczyła, że początki ich nowej relacji będą wyglądały inaczej, no ale jak to śpiewali "you can't always get what you want".
Pru zdążyła akurat przebrać się w sukienkę, bo miała zamiar wyjść gdzieś na miasto, gdy usłyszała znajomy głos dobiegający z innego pokoju.
- Cześć, akurat miałam cię odwiedzić - chyba wiadomo, skoro się odwaliła. Chociaż co jak co, ale do jej stroju nigdy nie można było się przyczepić. Miała dużo czasu, to starała się dopracować swoje wyglądy jak najlepiej potrafiła. Póki co Pru miała całkiem dobry humor, biedna nie podejrzewała jeszcze jaką bombę Fawley na nią zrzuci.


W końcu każda dziewczyna marzy o takiej teściówce. Kto przecież nie kocha kobiety z ogrodowym fetyszem i miłością do ostrych ogrodniczych narzędzi? Dorzućmy do tego jeszcze nadawanie imion dziecku/kotu na poziomie A+ i Yolanda to po prostu ideał teściowej. Dobrze chociaż, że nie nazwała Olka po łacinie po jakiejś roślince. Pan Darcy nie jest w końcu takim złym imiennikiem.
- O widzisz, jak się dobrze złożyło - ucieszył się, podchodząc do niej, gdy już pojawiła się w salonie. - Co słychać? - spytał, uprzednio całując ją w policzek na przywitanie.


Yola to chyba taka typowa teściowa z kawałów, jak nie gorzej! No, ale kto jak nie Pru by sobie z nią poradził? I tak Rosier miała na starcie przewagę, bo Olek był jej i nieważne co Yola mu naopowiada nic tego nie zmieni. Co z tego, że ich nowa forma relacji była jeszcze bardzo świeża, dadzą radę.
- Lou znów gdzieś wybyła, nudziłam się - poinformowała go. Rosierówny nie musiały, ba, właściwie nawet nie powinny pracować, jako panienki z zamożnej rodziny, ale siostra bliźniaczka Pru miała o tym inne zdanie. Pru nie oceniała, ale sama chyba nie nadawała się do tego, by ktokolwiek nią rządził. Co innego, gdyby to ona miała szefować. Może warto o tym pomyśleć? Takie ciągle nudzenie się też było nie do zniesienia.
- Myślałam, że gdzieś wyjdziemy? - taka luźna propozycja, zawsze mogli zostać u niej i oddać się innym, bardziej interesującym zajęciom. Nie będzie trzeba jej do tego wcale przekonywać.


Yola dorobi się własnej kategorii kawałów. Taka doza różnych zaburzeń i fetyszy nie mieści się w zwykłych kawałach o teściowych. Pru już dawno wygrała walkę o Olka, ale dobrze że Yola jeszcze o tym nie wie, bo mogłaby wtedy zostać nowym Voldemortem. A byłaby szkoda, bo musiałaby uciąć sobie nos i brzydko by wyglądała na zdjęciach z wesela Olka i Pru.
- No widzisz, w takim razie bardzo dobrze, że się pojawiłem. Zawsze możemy ponudzić się razem - I bez ubrań, ale tego już Alexander nie zaproponował, głównie dlateo, że czekała ich rozmowa o jego matce, a rozmawianie o niej w łóżku byłoby dosyć niesmaczne. Tak, Olek nigdy nie rozumiał kompleksu Edypa.
- Możemy - zgodził się. - Ale najpierw musimy porozmawiać - dodał. Brawo, cóż za męska decyzja!


Voldemortowa Yola z pewnością nie prezentowałaby się zbyt korzystnie. Teraz pewnie też nie było rewelacji, a Olek pewnie cały urok osobisty odziedziczył po ojcu, ale bez nosa byłoby gorzej. Strach pomyśleć, co ich czeka, kiedy Yola już się dowie...
- Wydaje mi się, że wspólnie znajdziemy jakieś interesujące zajęcie - mrugnęła do niego. Nie, żeby była tutaj jakaś ukryta aluzja czy propozycja, skądże.
- To nigdy nie brzmi dobrze - nie, żeby Pru miała w tej kwestii jakieś wielkie doświadczenia, bo zazwyczaj to ona się innymi bawiła, a potem ich rzucała jak jej się podobało, ale głupia nie była i wyczuła, że to, co miał jej do powiedzenia Alexander jej się nie spodoba. - O co chodzi? - spytała ostrożnie, wbijając w niego uważne spojrzenie. Od razu włączyła jej się ostrzegawcza lampka.


Yola pewnie zorganizuje im Yolageddon, zapewne przy użyciu sekatora i innych pokrewnych narzędzi, chyba że Kennithowi uda się je wcześniej schować i zapobiec tym samym apokalipsie. co prawda wtedy pewnie gniew małżonki skupi się na nim, ale skoro to poślubił, to pewnie jma jakieś sposoby, żeby ją okiełznać.
- Czytasz mi w myślach - odparł w podobnie flirciarskim tonie. Get a room, kids.
- Wiem, niestety - przyznał i westchnął ciężko, bowiem newsy faktycznie miał dla Pru nie za ciekawe. - Otóż tak jakby zostałaś moją narzeczoną i przy najbliższej okazji muszę przywieźć Cię do domu, żebyś poznała moją matkę - wyrzucił z siebie szybko. Jak to mówią, lepiej zerwać plaster szybko i skutecznie.


O tyle dobrze, że Pru sama święta nie była i z pewnością mogłaby zmierzyć się z Yolą i jej sekatorami. Godna przeciwniczka. Chociaż Rosierówna używałaby czarów, a nie zaczarowanego sprzętu ogrodniczego, ale o gustach się ponoć nie dyskutuje. Kennith wiedział co brał, widocznie taki stwór go kręci...
- Że jak?! - oczywiście dosłyszała co jej powiedział, ale nie wierzyła własnym uszom, że wpakował ją w taki syf tak wcześnie. Bo jasne, kiedyś i tak Yola pewnie zostanie jej teściówką, ale myślała, że parę lat jej z tym oszczędzi. - Nie chcę poznawać Twojej stukniętej matki! - rzuciła, odsuwając się od niego odrobinę. O nie, tak łatwo się przymilaniem nie wywinie. - Nie mogłeś zachować się jak facet i powiedzieć jej, że nie chcesz by cię swatała? - wbiła w niego przymrużone oczy. Już dobrze wiedziała jak ta rozmowa mogła wyglądać, bo pewnie Yola już nie raz bezskutecznie próbowała podsuwać Olkowi nowe dziewczyny, których potem Pru skutecznie się pozbywała. Niekoniecznie dosłownie, ale parę sugestii i użycie czarów w zupełności wystarczało by pozbyć się niechcianej konkurencji.
Powrót do góry Go down
https://marauders.forumpolish.com
 
Prudence&Alexander #3
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Postaciowo :: Dawne gry-
Skocz do: