Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Mirabelle&Charles #1

Go down 
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin


Liczba postów : 869
Join date : 05/09/2018

Mirabelle&Charles #1 Empty
PisanieTemat: Mirabelle&Charles #1   Mirabelle&Charles #1 Icon_minitimeCzw Cze 27, 2019 10:53 pm

/ lecim na szczecin! xd


Co sprowadziło Mirabelle do kuchni o tej porze? Zwykły, ludzki głód. Wszystko wina tych bęcwałów, przez których musiała użerać się z bachorami i na dodatek została zmuszona do pilnowania korytarza, na którym ostatnio doszło do bójki. Przez to wszystko straciła niemal cały dzień na głupstwa, ani troch? nie posunęła się w swojej misji, a na dodatek zapomniała zupełnie cokolwiek zjeść i dopiero teraz pusty żołądek przypomniał się właścicielce.
Usiadła przy stole i z braku skrzatów, którzy najwyraźniej już spali, sama musiała sobie coś przygotować. Niestety nie była zbytnio obeznana w tej ich kuchni, gdyż nigdy się tutaj nie zapuszczała. Takim oto sposobem wylądowała z ciasteczkami i herbatą. Po prostu świetnie!



Było już późno, ale Charles należał do tych ludzi, którzy zwyczajnie lubią jeść w nocy. Gdyby prawdą była obiegowa opinia, wedle której jedząc w nocy szybciej się tyje, Forsythe osiągnąłby już rozmiary Slughorna, co byłoby dla niego jak najbardziej niewskazane, w końcu o imidż trzeba dbać. Tymczasem połaskotał gruszkę na obrazie i szybko dostał się do kuchni. Spodziewał się, że będzie pusta, ale czekała go niespodzianka w postaci Mirabelle Hastings.
- No proszę, kogo my tutaj mamy - rzucił, uśmiechając się pod nosem.


Mir była już dostatecznie wkurzona dzisiejszym dniem i tym, co była zmuszona jeść jako substytut zwykłego, sytego obiadu, ale nie. To nie mógł być przecież koniec jej dzisiejszej męczarni! Świat musiał ją jeszcze dobić, nasyłając na nią tego, tego...! Aż brak jej słów, by określić jakim osobnikiem jest Charles. Opinia ta z pewnością nie byłaby pozytywna.
- Chyba sobie żartujesz - powiedziała, gdy go tam ujrzała i skrzywiła się momentalnie. - Musisz natychmiast stąd wyjść. Ta kuchnia jest za mała nas dwoje - dodała, całkiem poważnie.



Nie przejmując się jej, delikatnie mówiąc, złym nastrojem, Charles podszedł bliżej i oparł się o stół. Skrzyżował ręce i zmierzył ją wzrokiem. Miał w głębokim poważaniu nawet Voldemorta, więc tym bardziej nie przejmował się Mirabelle.
- Możesz wyjść bez pożegnania, wybaczę ci - poinformował ją z rozbawieniem. On nie miał zamiaru się stąd ruszać, nie po to w ogóle tutaj przychodził. - W końcu na pewno spędziłaś tutaj wystarczająco dużo czasu i jesteś gotowa do drogi.




Wypiła łyk herbaty, słuchając go jednak uważnie na wypadek gdyby powiedział coś obraźliwego, żeby potem wiedziała, że ma mu dogadać. Z nim to nigdy nie wiadomo.
- Och, w to nie wątpię - powiedziała z wyczuwalną w głosie kpiną, przewracając oczami. - Dla Twojej wiadomości dopiero przyszłam i nigdzie nie idę - oznajmiła stanowczo i tonem głosu, pokazującym, że wcale nie jest jej przykro. Nawet gdyby siedziała tam dwie godziny to i tak by skłamała, a już na pewno nie wyszłaby stamtąd teraz, gdy on się tam zjawił. Danie mu satysfakcji było ostatnią rzeczą, której Mir teraz pragnęła, ba, nie było tego nawet na jej liście pragnień.


- W takim razie musisz się pomęczyć - oświadczył takim tonem, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Posłał jej wyzywające spojrzenie, po czym odwrócił się i ruszył, by przetrząsnąć kuchnię w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Nie odzywał się ani słowem. Ciekawe, ile Mirabelle wytrzyma w ciszy. W końcu ciężko było jej się powstrzymywać od złośliwości pod jego adresem.



- Świetnie - rzuciła zjadliwie, znów się krzywiąc. Gdy on zabrał się za przetrząsanie kuchni, Mirka zaczęła jeść ciastko, popijając je herbatą. Przez niego to nawet jeść jej się odechciało! Oczywiście nie dała jednak niczego po sobie poznać.
- Długo tu jeszcze będziesz? - spyta?a wreszcie. Jak na nią to i tak długo wytrzymała! To był chyba jej nowy rekord w wytrzymywaniu w jednym pomieszczeniu z Charlesem.
- Flitwick mógł zapomnieć, że miałeś mu przeczytać dobranockę - dodała złośliwie. Uwielbiała naśmiewać się z tego, że w szkole to ona jest na wyższej pozycji niż on.



A jednak dobrze ją znał. Uśmiechnął się triumfalnie, słysząc, że się odezwała.
- To ty jesteś wróżbitką? - powiedział, starając się by ostatnie słowo zabrzmiało pogardliwie. - Powinnaś to wiedzieć. A może trzecie oko ci zaparowało?
Może i Charles był na niższej pozycji, ale on kiedyś będzie nauczał szanowanego przedmiotu.
- Przynajmniej dla kogoś innego znaczę więcej niż wycieraczka do butów - zrewanżował się. Nie musiał mówić, o kogo chodziło, oboje doskonale to wiedzieli.



- Wiem doskonale, że jak pobędziesz tu zbyt długo to popływasz z rybkami - mruknęła, jak najbardziej poważnie i bynajmniej poprzez owy zwrot nie miała na myśli dosłownej kąpieli w jeziorze! Po prostu nie chciała tutaj mówić dosłownie, że własnoręcznie go zabije, bo ci wszyscy debile mieli ją za taką niewinną i tak musiało pozostać, żeby nikt jej nie podejrzewał, a ściany jak wiadomo mają uszy.
- Chciałbyś - syknęła z przymrużonymi oczyma - To tylko kwestia czasu, kiedy to ja zajmę twoje miejsce - powiedziała z pewnością - Choć nie dosłownie, bo wolę nie złapać jakiegoś paskudztwa - dodała jeszcze, krzywiąc się. Nigdy nie wiadomo gdzie taki Charles się panoszył. Mirka wolała nie ryzykować, wszak była zbyt mądra, piękna i młoda by umierać.


Prychnął tylko, słysząc jej zawoalowaną groźbę. Nie robiło to na nim żadnego wrażenia. Tylko rozjuszyłaby ich pana i władcę. Dla Charlesa co prawda nie był on żadnym panem, ale dla Mirabelle tak.
- Kotku, nigdy mi nie dorównasz - poinformował ją, uśmiechając się uroczo i zbliżając się do niej.
- Nie masz w sobie tego czegoś - nachylił się i wyszeptał jej do ucha, po czym błyskawicznie się odsunął, bo nie chciał zostać uszkodzony.



Słuchała uważnie jego słów, spoglądając na niego gniewnie. Z każdą minutą coraz bardziej działał jej na nerwy. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, znalazł się tuż przy niej, ale na własne szczęście szybko się cofnął.
- Pewny jesteś? - spytała przez zaciśnięte zęby. W sytuacjach jak ta, dłoń aż sama zaciskała jej się na różdżce, gotowa do użycia jednego, prostego zaklęcia, dzięki któremu pozbyłaby się palanta raz na zawsze. Niestety mogłoby się jej oberwać za to od Voldemorta, więc za każdym razem, gdy miała takie pragnienie musiała je w sobie stłumić. Co nie znaczy, że nie może używać wobec niego innych zaklęć, przekleństw, obelg bądź przemocy fizycznej. Taaak, papcio Voldzio byłby z niej dumny.
- Zapamiętam to sobie i przypomnę ci, jak już będę się ciebie pozbywać - dodała z pewnością. Kiedyś to musi nastąpić!



- Jak niczego na świecie - powiedział pewny swego. Bawiła go jej złość. Nie mogła nic mu zrobić. No, w każdym razie nic poważnego. A jeśli czegoś by spróbowała, bardzo boleśnie by jej oddał. Charles był dżentelmenem, ale Mirabelle nie była damą, więc nie musiał odnosić się do niej z szacunkiem, jak do reszty kobiet. Przemoc fizyczna odpadała, ale zaklęciem mogłaby oberwać.
- Nie będziesz miała okazji - stwierdzi? tylko, wzruszając ramionami.



- Cóż, jesteś w błędzie - odparła, nadal nie dając się przekonać jego słowom. Mirabelle i tak zawsze i wszędzie będzie pragnęła postawić na swoim. Nawet jeżli w przypadku Charlesa jest to syzyfowa praca, bo on nigdy w życiu nie przyznałby jej racji, nawet, jeżeli by ją miała.
- Jeszcze się zdziwisz - mruknęła, mrużąc wściekle oczy. Nie znosiła tego, że zawsze potrafił zepsuć jej i tak już dostatecznie spodlony humor. Wypiła dużego łyka herbaty, żeby powstrzymać się od dźgnięcia go różdżką w oko.


- Ja się nigdy nie mylę - powiedział, ucinając dyskusję. Jego racje były dla niego najważniejsze i nic nie mogło tego zmienić.
- I to niby ty tak mnie zadziwisz? - stwierdził z uprzejmym niedowierzaniem, po czym posłał jej pobłażliwy uśmiech, niczym krnąbrnemu i upartemu dziecku. Mógłby powiedzieć coś wrednego, ale wolał jej nie rozdrażniać, bo tylko by jej to zaszkodziło.
Powrót do góry Go down
https://marauders.forumpolish.com
Admin
Admin
Admin


Liczba postów : 869
Join date : 05/09/2018

Mirabelle&Charles #1 Empty
PisanieTemat: Re: Mirabelle&Charles #1   Mirabelle&Charles #1 Icon_minitimeCzw Cze 27, 2019 10:53 pm

Mirce znudziła się już ta i tak bezsensowna wymiana zdań z Charlesem, gdyż i tak nigdy nie dochodzili do żadnej wspólnej decyzji. Każde z nich miało swoje zdanie i za nic nie miało zamiaru go zmieniać.
- W najmniej spodziewanym momencie, owszem - powiedziała z tajemniczą miną. Wiedziała, że i tak nic sobie nie zrobi z jej gróźb i w ogóle z tego, co mówiła, ale miała to gdzieś.


- Czekam na to - odparł uprzejmie, bowiem uważał, że komuś takiemu jak ona nigdy nie uda się go zaskoczyć. Mirabelle zgrywała niewiadomo kogo, a i tak nie była wiele lepsza od Charlesa, więc niewiele mogła na tym polu zdziałać. Może i Voldemort ufał jej na tyle, bo powierzyć misję w Hogwarcie, ale dla Charlesa nie świadczyło to wcale o jej umiejętnościach, a raczej o głupocie Pana Beznosego. Pewnie był zbyt zajęty dojeniem węża, żeby przykładać większą uwagę do swoich spraw.


- Zapewniam cię, że się doczekasz. Pewnego pięknego dnia, kiedy znów będziesz niańczył swoją kuzyneczkę, która swoją drogą jest żałosna w tym swoim podlizywaniu się, po prostu tego pożałujesz - powiedziała, spokojnym głosem tak, jakby to było oczywiste. Bo dla niej było. Wiedziała, że kiedyś nadejdzie taki dzień, kiedy będzie ją błagał o litość, a ona jej nie okaże. Wtedy przypomni mu, jak wątpił w jej umiejętności i możliwości. To będzie dobry dzień dla Mirabelle.


Mógłby zdenerwować się i kazać Mirabelle zostawić ją w spokoju, ale tylko okazałby słabość, a tego nie wolno mu było zrobić. Zbyt wiele zależało od jego opanowania.
- Cóż, przynajmniej mam kogoś, komu na mnie zależy - odparł, nad wyraz spokojnie, zważywszy na sytuację. - Ciebie nawet twoja własna siostra nie znosi – dorzucił złośliwie, ale zgodnie z prawdą.


Mirabelle i tak by go nie posłuchała, a wręcz przeciwnie zaczęłaby jeszcze bardziej na nią nadawać, bo taka już po prostu jest. Ma głęboko gdzieś to, co inni ludzie myślą i to, czy ich swoimi słowami rani, denerwuje. A jeżeli już tak jest, to tym lepiej dla niej!
- Skąd pomysł, że jej na Tobie zależy? - spytała, nie czekając jednak na jej odpowiedź. - Jakby mnie to obchodziło - powiedziała, wzruszając ramionami. Przecież jej i tak nie obchodziło to, co sobie jej siostra myślała. Od dawna już nie utrzymywała żadnych bliższych kontaktów z rodziną i nie da się ukryć, że było jej to na rękę, bo nie miała zamiaru spowiadać się z tego, co robi i dlaczego to robi.


- Doskonałe pytanie dla osoby, której na nikim nie zależy i na której nikomu nie zależy - odparł, ignorując drugą część jej wypowiedzi. A takie rzeczy się po prostu wie. On i kuzynka przez całe życie byli najlepszymi przyjaciółmi, ale co Mirabelle może wiedzieć o czymś takim. Najwyraźniej z jej głową było coś nie w porządku, o czym świadczył fakt, że zachciało jej się zostać sługuską Voldemorta.


- Straaaaszne - odparła, przewracając oczami. No doprawdy, jakby cokolwiek z tego, co do niej mówił do niej trafiło, to by miała problem. Ale, że Mirki to zupełnie nie obchodziło, to cóż. Pozostało jej jedynie kręcić głową nad jego głupotą, jeśli sądził, że tymi słowami jakoś ją zrani, lub do niej trafi.
- Przynajmniej nie muszę się bawić w niańkę - powiedziała z nutą złośliwości w głosie, uśmiechając się przy tym w typowy dla siebie sposób. Ciekawe które z nich pierwsze się złamie i opuści kuchnię, bo jak na razie żadne z nich nie planowało odpuścić. Może po prostu spędzą tam całą noc, przepychając się w bezsensownych docinkach?


Jak się spodziewał, nic do niej nie dotarło, jak zawsze zresztą. Pewne rzeczy pozostają niezmienne.
- Ale za to ja muszę - odparł, spoglądając na nią wymownie. W końcu został tu wysłany, żeby doglądać jej działalności i mieć nad nią nadzór. Życie jest ciężkie, ale nie da się nic na to poradzić. Miał przecież w tym własny cel i dlatego warto było się poświęcić.


Zna ją już trochę, mógł się przyzwyczaić, że do Mirabelle dociera tylko to, co musi i to, co ona sama chce, aby do niej dotarło. W tym przypadku zdecydowanie tak nie było.
- Uwierz mi, nie musisz. Radzę sobie bez ciebie doskonale - wycedziła przez zaciśnięte zęby. No tak, jak zwykle musi jej przypominać, że pozornie ma nad nią władzę. Pozornie, bo Mir słucha się go jedynie jak istnieje możliwość, że może jej się oberwać za nieposłuszeństwo. Cóż, nikt nie mówił, że działanie dla Voldemorta będzie łatwe...


- Ależ muszę, to moja życiowa misja - odparł spokojnie, ale nie mógł sobie odmówić lekkiej drwiny. Wiedział, że najchętniej by się go pozbyła, ale nie ma tak łatwo. Charles miał swoje zadanie i musiał je wykonać, czy jej się to podobało, czy nie. No, może nawet zwłaszcza wtedy, gdy jej się to nie podobało.


- No tak, zapomniałam - odparła, jakby rzeczywiście o czymś zapomniała. - Bardzo ambitna, naprawdę. Wybacz, zapomniałam, że nie stać cię na nic ambitniejszego - rzuciła z kpiną. No, bynajmniej Mirabelle dostała jakieś konkretne zadanie, polegające na robieniu czegoś, a nie 'pilnowaniu' innej osoby. Przecież to dla przedszkolaków! I jak Mirka miała go tutaj traktować poważnie? Po prostu się nie dało! Zresztą, ona nie znosiła, gdy ktoś patrzył się jej na ręce. Miała już tego dość w tej głupiej szkole, a teraz jeszcze jej tajemne akcje miały być nadzorowane? To przecież jakaś kpina!


- Twoja misja jest tak naprawdę moją misją. Jeśli coś sknocisz, a zrobisz to na pewno, ja będę ją kontynuował - poinformował ją, na wypadek, gdyby jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy.
- Lepiej staraj się najmocniej jak umiesz, bo tylko czekam na twoją wpadkę – zapewnił ją. Niech sobie nie myśli, że Charles cokolwiek jej ułatwi, to nie jego rola.


- Nie bądź taki pewny, bo ja nie mam zamiaru niczego sknocić - powiedziała z pewnością w głosie. Jeśli chodzi o misje, Mirka była profesjonalistką i perfekcjonistką. Nie było mowy o nawet najmniejszej wpadce. No, chyba, ze te małe bęcwały ją zawiodą, a wtedy już Mirka dopilnuje, żeby wybić ich co do jednego, zapchlonego nastolatka. Żadnych wpadek na jej warcie!
- Banda bęcwałów niczego nie podejrzewa, a młodzi są chętni do współpracy - wyjaśniła, w gwoli jasności.
- I to słodkie, że tak się martwisz, ale dam sobie radę - dodała, uśmiechając się w Mirkowy sposób.


- Kiedyś trafisz na kogoś, kto cię przejrzy. Dumbledore jest stary i bywa krótkowzroczny, ale nie jest głupi, nawet jeśli sprawia takie wrażenie, w kółko gadając o cytrynowych dropsach. Lepiej uważaj - ostrzegł ją, raczej dlatego, żeby wykazać jej błędy w rozumowaniu, nie dlatego, że się nią przejmował.
- Taak, na pewno - mruknął, słysząc jej zapewnienia.



- Wątpię. Oni są starzy i głupi, poza tym prędzej podejrzewaliby młodych niż mnie. Taką przemiłą i doskonale im znaną Mirabelle - wyjaśni?a, choć wcale nie musiała mu się tłumaczyć. Nie po to przecież przy ludziach udawała złote dziecię, żeby ktokolwiek podejrzewał ją o tak niecne plany i spiskowanie z 'wrogiem'!
- Po prostu nie ma szans, by ktokolwiek mnie przejrzał - powiedziała z tą samą pewnością siebie, co zwykle.



- Żebyś się nie przeliczyła - ostrzegł tylko. Jakakolwiek nieostrożność ze strony Mirabelle mogła być niebezpieczna dla nich obojga, więc mimo wszystko wolał się stale upewniać, że dziewczyna nie zrobi niczego głupiego, co w jego mniemaniu i tak zrobi prędzej czy później. Chociaż wolałby, żeby stało się to jednak później, nieważne jak bardzo jego obecność w Hogwarcie go denerwowała.


- Już ty sobie tym głowy nie zawracaj - odparła, nadal przekonana o tym, że da sobie radę. W końcu jak nie ona, to kto? Nie byo innej opcji jak doprowadzenie planu do końca, oczywiście z pełnym sukcesem. Już widziała jego wkurzoną minę, gdy to jej się powiedzie! To będzie bezcenny widok! Chyba musi przemyśleć sprawę strzelenia mu wtedy fotki, opcjonalnie kilkunastu. Zrobi z nich kartki świąteczne, a co!
- Wiesz, chętnie bym jeszcze pogawędziła, ale mam lepsze rzeczy do robienia - stwierdziła, wstając z krzesła. Nie rzekła już nic więcej tylko opuściła kuchnię, kierując się do swojej sypialni.

/zt


- Nie omieszkam - odparł, udając że mu nie zależy. Najlepiej będzie, jeśli będzie ją kontrolował z ukrycia. To przyniesie najlepsze efekty.
- Jasne - stwierdził, uśmiechając się złośliwie. Na pewno miała coś ciekawszego do roboty. Na przykład jak nauczyć się trzymać filiżankę dobrą stroną.
Odczekał chwilę, żeby jeszcze nie posądziła go o śledzenie i także opuścił kuchnię.
Powrót do góry Go down
https://marauders.forumpolish.com
 
Mirabelle&Charles #1
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Charles Forsythe
» Charles Forsythe
» Avalon&Mirabelle #1
» Mirabelle Hastings
» Mirabelle Hastings

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Postaciowo :: Dawne gry-
Skocz do: